Rękodzieło – wycena PRACY a wycena SIEBIE

Wycena rękodzieła… to prawdopodobnie zmora każdego twórcy. No bo jak wycenić swoje prace, skoro dla niektórych zawsze będzie ,,za drogo’’, a znajdą się i tacy , którzy zapytają: ,, dlaczego tak nisko się cenisz ’’?

 

Bardzo często spotykam się z problemem wyceny własnych prac. Dostaję od Was wiadomości na ten temat oraz widzę posty na grupach rękodzielniczych, gdzie można poradzić się innych twórców w sprawach związanych z naszą dziedziną pracy. Wciąż napotykam tam posty o tym, że nie wiecie ile ,,zawołać” za daną pracę, że mąż się dziwi dlaczego tak tanio to sprzedajecie no a klienci woleliby wciąż taniej.

Woleliby- słowo klucz. Ja też bym wolała, żeby skórzane buty kosztowały 30-50 a nie 10 razy tyle. Wolałabym tanio kupić ubrania, biżuterię u jubilera i obraz w galerii sztuki. Ale czy to, że wolałabym ma oznaczać, że tak powinno być  ?

Zacznijmy może od tego czym właściwie jest rękodzieło. Zgodnie z definicją jest to wyrób wytworzony w sposób nieprzemysłowy posiadający walory artystyczne. W takim razie czy rękodzieło kupimy w Pepco? Nie. To może w Kiku? Też nie.  Szereg innych, popularnych sklepów wnętrzarskich też możemy skreślić pod tym względem. Rękodzieło to nie jest chińska produkcja maszynowa i nie może tyle kosztować. Rękodzieło powinno powstawać z dobrej jakości surowców i półproduktów. Nie ma tu miejsca na badziewny plastik, kiepskiej jakości materiał, rozciągliwy sznurek , który po pół roku zacznie się rwać. Na Aliexpress też na próżno szukać rękodzieła i nie ma co się łudzić , że otrzymacie takie produkty jakie oglądacie na zdjęciach.

Mój post nie jest o tym , jak prawidłowo wyceniać swoje produkty, ale o tym, jak doceniać siebie, swoją twórczość oraz pracę. Twórczość- kolejne słowo klucz. Bo dla większości rękodzielników to, co robimy to nie odtwórstwo, jak w fabryce na taśmie produkcyjnej, a ciągłe tworzenie, wymyślanie nowych wzorów, łączenie faktur , kolorów, wprowadzanie innowacji i oryginalnych rozwiązań. A to kosztuje najwięcej. Jest to praca, której większość osób nie zauważy, w gotowym produkcie nie widać tych godzin, dni, tygodni, kiedy myślicie, opracowujecie, szkicujecie, testujecie , tworzycie raz za razem aż do uzyskania idealnego produktu.

Nie chcę też zbytnio krytykować tych , którzy swoje produkty wyceniają ,, po taniości”. Każdy z nas mierzy się z różną sytuacją życiową, niektórzy chcą dorobić  do domowego budżetu , traktują to jako hobby- wiele razy spotykałam się z takimi argumentami .  Kolejnym z nich jest ten , że  przecież mamy wolny rynek. Ale czy wolny rynek oznacza, że musimy sami pod sobą kopać dołki? Bo tak to niestety wygląda dla osób, które sprzedają po kosztach. Czy myślą o tym, że psują daną dziedzinę rękodzieła i utrudniają pracę ty, którzy prowadzą własne działalności, płacą ZUSy i podatki ? Pozostawię ich z tym pytaniem i prośbą o przegadanie tematu z samym sobą.

Czasem czuję złość, kiedy widzę piękne makramy sprzedawane w śmiesznych cenach. Nie z zazdrości, że komuś się prace sprzedają, ale dlatego, że sprowadza się tą gałąź rękodzieła do takiej trochę chińszczyzny a twórcę do roli… robotnika ? Nie mam czego zazdrościć gdy wiem , że ktoś godzinę swojej pracy wycenia na 3-5 zł a wkłada w nią całe swoje serce. Bo wiem, co się dzieje, gdy pracujemy, staramy się, zarywamy noce, przypłacamy to bólem kręgosłupa, a nawet  nie wychodzimy na tym korzystnie finansowo. Pojawia się złość, gdy klienci oczekują i mają wielkie wymagania a nisko cenią naszą pracę. Potem pojawia się zniechęcenie do tego co robimy, aż dochodzimy do miejsca, w którym na to, co kiedyś było naszą wielką pasją nie możemy już patrzeć.  Smuci mnie też fakt, że przez tak niskie ceny klienci nie będą szanować naszej pracy i naszych produktów . Bo jeśli coś było tanie , to pewnie robi się to w godzinkę i z minimalnym nakładem surowców, czyż nie ?

Chcielibyśmy być dostępni dla każdego klienta, tak, aby każdy mógł zajrzeć do nas i wybrać coś dla siebie. Otwieramy się na nowe pomysły jak dotrzeć do potencjalnych klientów, obniżamy ceny, zmniejszamy wymiary, kupujemy jak najtańsze surowce i wysyłamy to wszystko byle jak zapakowane byle tylko było taniej. A może powinniśmy sobie uświadomić , że rękodzieło nie jest dla każdego ? Tak jak Pepco nie jest odpowiednim miejscem dla np. koneserów sztuki.

Nie każdego stać na rękodzieło, oto cała brzydka prawda. Powiem więcej – mnie samą nie zawsze stać na rękodzieło, choć naprawdę chciałabym kupować go więcej . Marzą mi się piękne, ręcznie malowane akwarele do pokoju Lenki, ale jeszcze mnie nie stać. Marzy mi się sexy wakacyjna sukienka robiona na szydełku, na którą na razie też mnie nie stać. Ale nie jęczę, nie narzekam że mnie nie stać, tak jak nie wchodzę do sklepu ze skórzaną galanterią i nie pytam: ,,dlaczego te buty są za 800 zł? Dam 500!’’ Akceptuję tą cenę bo wiem, z czego ona wynika – z ogromu pracy, dobrych jakościowo surowców i półproduktów. Może więc tu jest problem -klienci nie wiedzą. Nie wiedzą, ile czasu zajmuje nam nasza praca, zarówno tworzenie od podstaw nowych projektów, jak i rzeczy, które wiele razy już tworzyliśmy , nie wiedzą ile kosztują surowce i półprodukty, nie wiedzą , jak wiele jest innych zajęć koniecznych do wykonania przy prowadzeniu własnego rękodzielniczego biznesu, a poza tworzeniem nowych projektów mówię również o wyszukiwaniu i zamawianiu półproduktów, pakowanie i wysyłanie towarów, praca na stronie internetowej, robienie zdjęć i reklama w social mediach.  Może zamiast obniżać ceny , co ciągnie w dół nas wszystkich, twórców i rękodzielników, warto zainwestować w informacje dla klienta- że zużywamy tyle i tyle produktów, że są one najwyższej jakości, że mają atesty, że są bezpieczne dla dzieci, że akceptujemy zwroty i reklamacje, że tyle i tyle godzin trwa produkcja. Nie mam pretensji do klienta, że tego nie wie, no bo skąd ma wiedzieć, jeśli kompletnie się na danej dziedzinie nie zna ? Przyznam się bez bicia, że ja również kilka lat temu nie wiedziałabym nic o cenach makram, rzeczy robionych na szydełku czy drutach, no bo skąd?

Czasem, gdy stworzę jakiś nowy projekt makramy pytam obserwujących : Jak myślicie, ile sznurka zużyłam na tą pracę? Ostatnio pytałam o to przy naprawdę dużej  makramie o wymiarach około 140×110 cm , na którą poszło aż 400 m sznurka skręcanego. Połowa z odpowiedzi zamykała się w przedziale 100-200 m sznurka, a aż jedna trzecia ankietowanych strzelała poniżej 100 m ! Kilkanaście osób udzieliło odpowiedzi: 30, 50 , 70 metrów.  Cóż więc się dziwić, że ludzie nie rozumieją naszych cen skoro nie mają kompletnie pojęcia o tym , ile realnie możemy na tym zarobić , po odcięciu wszystkich kosztów wysyłki i zakupionego towaru potrzebnego do wytworzenia rękodzieła ?

Kochani, na dziś zostawiam Was już z tymi przemyśleniami, na pewno wszyscy doskonale wiemy, że temat nie został jeszcze nawet w połowie wyczerpany… Czekam na Wasze komentarze z Waszym punktem widzenia, bo przecież każdy z nas ma inny. Mój wpis to suma własnych doświadczeń, przekonań, w których zostałam utwierdzona w czasie prowadzenia własnego biznesu i wielu, wielu godzin z Wami, klientami, rękodzielnikami, twórcami, koleżankami ,,po fachu”.  Teraz czekam na Wasze spostrzeżenia ! 😊


Komentarze (9)

  1. Pracowniarzeczyporabanych

    Jak zawsze w punkt! A co do obszernosci, to temat chyba nigdy tak naprawdę wyczerpany nie zostanie… 🤔

    22 października 2019 at 13:51 Odpowiedź
    • Magda

      ooo tak, mogłabym tu dopisać jeszcze z 5 stron tekstu a i tak by było mało ! Dzięki za przeczytanie ! <3

      22 października 2019 at 14:08 Odpowiedź
  2. Malina

    Zgadzam się w 100%. Ostatnio jeszcze nie klientka, bo dopiero “składa” zamówienie, zapytała mnie “jak długo ja wiążę ta sowę” chwilę po tym jak odpowiedziałam na pierwsze pytanie – “jaka cena za sowę?”. Odpowiedziałam, że praca przy jakimkolwiek wyrobie, to nie tylko “wiązanie”, to obliczenie ilości i długości sznurka (cięcie) , przygotowanie drewnianych elementów (cięcie, papier ścierny itp), etc. Można wymieniać wiele, wszystko zależy od tego czego wymaga dana praca. Niestety wiele osób nie potrafi tego pojąć!
    Tak było, jest i będzie! 😉

    23 października 2019 at 00:36 Odpowiedź
    • Magda

      Bardzo fajnie, że napisałaś to klientce 🙂 U mnie często jest tak, że nawet jeśli ktoś ma pytania skąd taka a nie inna cena tłumaczę bardzo grzecznie, że sznurek kosztuje tyle i tyle, że bardzo go u dużo, że w jeden dzień takiej pracy nie zrobię. Zawsze wtedy też proponuję jakąś inną makramę w mniejszej cenie, a to najczęściej powoduje, że klient uświadamia sobie że chce dokładnie TĄ MAKRAMĘ W KTÓREJ SIĘ OD RAZU ZAKOCHAŁ i jest w stanie zapłacić za nią więcej, niż dać te przykładowe 50 zł mniej za makramę która go nie ucieszy. Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu klientów ! 🙂

      23 października 2019 at 11:39 Odpowiedź
  3. Samanta

    Idealnie opisane ❤️ Mam nadzieję, że ten tekst przeczyta jak największa ilość osób. Często też spotykam się z pytaniami „ dlaczego taka cena, na tej i tej stronie znajdę taniej”. Proszę bardzo kup taniej ale gorszej jakości. Decyzja należy do Ciebie 😉 musimy liczyć się z tym, że zawsze znajdzie zię ktoś, kto przyczepi się do ceny. Na szczęście coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego jak naprawdę wygląda praca rękodzielnicza. Fajnie czyta się Twoje wpisy na blogu, czekam na więcej 🙂

    23 października 2019 at 08:56 Odpowiedź
    • Magda

      O tak, coraz więcej osób rozumie i akceptuje nasze ceny, co jest bardzo optymistyczne. Warto zawsze na spokojnie powiedzieć klientowi skąd wynika taka cena , bo wiele osób nie robi tego złośliwie, po prostu nie wie, no bo skąd ma wiedzieć skoro wcześniej nie interesowała się takimi produktami. Dziękuję za miłe słowa i podrawiam serdecznie ! 🙂

      23 października 2019 at 11:43 Odpowiedź
  4. Monika

    Oj tak… Ja ostatnio na torebkę zuzylam 400 metrów sznurka.

    13 kwietnia 2020 at 16:52 Odpowiedź
    • Natalia

      OMG, torebka musiała wyjść boska!:)

      16 kwietnia 2020 at 00:24 Odpowiedź
  5. Asia

    Nawet nie wiesz, jak dobrze Cię rozumiem. Podobna sytuacja dotyczy niestety także wielu innych branż – nie tylko rękodzieła. Ja zajmuję się czymś całkiem innym i też Klienci zawsze chcą taniej, przeliczają, ile czasu zajmie mi jakaś korekta tekstu i chcą każdą stawkę mnożyć razy 8 godzin x 30 dni i im się wydaje, że to są moje zarobki. Zupełnie nie liczą się z tym, że raz coś się da zrobić szybciej, raz wolniej, że nikt nie pracuje twórczo bite 8 godzin 7 dni w tygodniu, bo po miesiącu, by mu się mózg zlasował. U Ciebie tak samo nie przeliczą kosztów surowców i tego, że to jest dzieło i trzeba umieć je zrobić, mieć talent i znać techniki. Po prostu ludzie w większości nie umieją docenić pracy kogoś innego.

    8 grudnia 2020 at 19:55 Odpowiedź